piątek, 15 sierpnia 2014

Rowerowe wczasy nad morzem

Pisałam Wam ostatnio o mojej rowerowej pasji, ten wpis będzie niejako jego kontynuacją. Tym razem jednak, chciałabym Wam opowiedzieć o moich wczasach, które postanowiłam spędzić nad morzem. A dlatego nawiązuję do mojego poprzedniego wpisu, ponieważ udałam się nad morze, ale zabrałam ze sobą rower. Chciałam w pełni wykorzystać wolny czas i nacieszyć się wycieczkami po mniej znanych okolicach. Jak sami rozumiecie, szukałam miejsca, które choć odrobinę jest przystosowane dla pasjonatów rowerowych wypraw. Po kilku godzinach poszukiwań udało mi się znaleźć bardzo ciekawe miejsce w Kołobrzegu, w którym co prawda byłam już kilka lat wcześniej, jednak nie znałam go z perspektywy rowerzysty. Tak więc stało się pewne, że będą rowerowe wczasy nad morzem. Powiem Wam, że ani przez chwilę nie żałowałam tego, że wzięłam ze sobą mojego dwukołowca, choć obawiałam się trochę jak będzie wyglądać moja wyprawa pociągiem, to obyło się bez żadnych problemów. Na miejscu zwiedzałam niezwykle urokliwe leśne okolice, przy których znajdują się szlaki rowerowe. Dokładnie o takie miejsce mi chodziło! Nie myślcie jednak, że podczas urlopu jeździłam wyłącznie na rowerze, był i czas na wygrzewanie się na plaży, a także zwiedzanie np. latarni morskiej. Podsumowując, wyjazd bardzo udany.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Warto mieć w życiu pasję - czyli kilka słów o jeździe na rowerze

Nie wspominałam Wam jeszcze o mojej pasji jaką jest jeżdżenie na rowerze. Co prawda nie jestem jakąś specjalistką w tej dziedzinie, nie biję też rekordów dystansowych, ale za to wielką radość i mnóstwo przyjemności sprawia mi jazda na rowerze. Zacznę jednak od początku, by pokrótce przedstawić Wam historię mojej pasji. Kiedy miałam jakieś 7 lat mój dziadek zaczął zabierać mnie na wycieczki rowerowe za miasto. Był to niezwykle miło spędzony czas i taki tylko nasz. Podczas tych wypraw sporo rozmawialiśmy, a jednocześnie odkrywaliśmy uroki podmiejskich okolic. Kiedy trochę podrosłam zaprzestaliśmy tych wypraw, a i zapomniałam o tym, jak wiele radości czerpię z wypraw rowerowych. Oczywiście zdarzało mi się czasem jechać gdzieś na rowerze, ale były to sporadyczne przypadki. Dopiero kilka lat temu znowu zaczęłam jeździć regularnie, a stało się to jakoś tak naturalnie, postanowiłam po prostu, że zacznę poruszać się jednośladem, dlatego, że jest to zdrowsze, a poza nie będę musiała stać w miejskich korkach, których nawiasem mówiąc nie znoszę. Oczywiście po tylu latach przerwy mój komunijny rower wymagał wymiany wielu części, jednak znalazłam sklep, który ma w swojej ofercie części rowerowe jakie tylko można sobie zażyczyć. Ponadto, w sklepie tym można zaopatrzyć się w różnego rodzaju rowerowe gadżety, tak więc i ja skusiłam się na mały dodatek do mojego dwukołowca. Na nowo odkryłam urok rowerowych wypraw i życzę Wam, abyście i Wy odnalezienie swoją pasję.

środa, 13 sierpnia 2014

Wypadek na spacerze

Ostatnio przytrafiła mi się nieprzyjemna przygoda... będąc na spacerze z moim psem straciłam zęba. Niestety to nie żart. Mój ukochany pupil postanowił pobiec za psem mojego sąsiada, a że trzymałam go na smyczy, to nagle zaczął mnie ciągnąć. Do tego doszedł fakt, że mamy piękną pogodę, więc wybrałam się na spacer w klapkach. Wyobraźcie sobie ten komiczny pościg, jeden pies, drugi za nim, a na końcu tego łańcucha ja. Podczas tej gonitwy jeden klapek mi się zsunął w taki sposób, że nadepnęłam na jego bok, po czym wylądowałam twarzą na krawężniku. A dokładniej zębem na krawężniku, co spowodowało jego wypadnięcie. Sytuacja nie wyglądała dobrze, ja zakrwawiona, a mój pies pobiegł nie wiadomo dokąd. Na szczęście jak tylko udało mi się pozbierać zauważyłam, że mój pies biegnie w moją stronę. Jak się pewnie domyślacie, nie miałam ochoty dłużej spacerować. Wróciłam do domu, obmyłam twarz i zaczęłam zastanawiać się co dalej. Nie obeszło się także bez łez, bowiem jak tylko zobaczyłam ubytek w moim uśmiechu ogarnął mnie wielki żal, smutek i przerażenie. Za radą mojej mamy, zaczęłam szukać w internecie ratunku dla moich zębów i znalazłam dentystę, który zajmuje się wstawianiem implantów zębowych. Zadzwoniłam, umówiłam się na wizytę i do jej czasu nie wychodziłam z domu. Udało mi się w miarę szybko zamówić spotkanie z panem doktorem i powiem Wam, że całkiem sprawnie wszystko przebiegło. Trochę obawiałam się samego zabiegu, na szczęście nie był to dentysta jakiego zwykle kojarzymy z dzieciństwa. Pan doktor był bardzo miły, a zabieg wcale nie taki straszny jak mi się wydawało. Dzisiaj znowu mogę się szeroko uśmiechać.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Kurs na prawo jazdy w Krakowie

Osiemnaście lat skończyłam dobre kilka lat temu. Jeszcze przed osiemnastką, od dłuższego czasu zastanawiałam się nad zapisaniem się na kurs prawa jazdy. W Krakowie istnieje wiele ośrodków szkolenia kierowców, a wiele z nich ma bardzo dobre opinie, dlatego nie wiedziałam którą wybrać. Podpytałam więc znajomych, z których aż osiem osób było na kursie prawa jazdy kategorii B w jednej szkole. Co więcej, aż pięciu z nich zdało za pierwszym razem! Zachęcona tymi opowieściami, ale mimo tego, wciąż pełna obaw zapisałam się w końcu na szkolenie. O dziwo, teoria szła mi bardzo dobrze. Bez większych problemów opanowałam znaczenie większości znaków, a i pytania egzaminacyjne nie wydawały mi się bardzo trudne. Mogę śmiało powiedzieć, że wszystko układało się po mojej myśli. Jednak cały czas denerwowałam się jazdami. W końcu to duża odpowiedzialność, a ja nie miałam żadnego doświadczenia! Na szczęście mój instruktor był miłym panem w średnim wieku, który zawsze miał dla mnie w zanadrzu uśmiech i miłe słowo. Dzięki temu stres z każdą lekcją malał. Instruktor nigdy na mnie nie krzyczał, tylko spokojnie tłumaczył mi jakie błędy popełniłam. Do dzisiaj jestem mu za to wdzięczna, ponieważ co się okazało? Egzamin zdałam za pierwszym razem!

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Uwaga Kraków: idealna sala weselna!

Witam wszystkich odwiedzających na moim blogu! Od dzisiaj będę tu publikować wpisy o moim życiu w Krakowie!

Jak chyba każda kobieta, już będąc małą dziewczynką marzyłam o ślubie z bajki i to najlepiej z rycerzem na białym koniu. Jak wiadomo, takie marzenia raczej się nie spełniają i szybko o nich zapominamy, ale zawsze coś z tej mrzonki w nas pozostaje. Tak właśnie było w moim przypadku. Mogłam zrezygnować z księcia, ale w przepięknego wesela nigdy w życiu. Tak właśnie zaczęły się moje przygotowania do ślubu. Oczywiście najtrudniejszą kwestią było znalezienie odpowiedniej sali weselnej. Niby w Krakowie wybór jest ogromny, ale tak się tylko mówi, a jak przychodzi co do czego, to zawsze coś nie pasuje np. jest za mało miejsca, nie ma okrągłych stołów albo menu jest beznadziejne. Nie ma co się oszukiwać, ideały istnieją tylko w bajkach dla dzieci, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie aby szukać czegoś najbardziej zbliżonego. Moje poszukiwania trwały trzy miesiące aż w końcu natrafiłam na salę weselną i to w centrum Krakowa, która była bardzo zbliżona do moich wyobrażeń! O dziwo, nawet mój narzeczony nie miał żadnych zastrzeżeń! Wystarczyły małe poprawki, dodatkowe dekoracje, wyszukany catering i wszystko wyglądało dokładnie tak, jak to sobie wymarzyłam będąc dzieckiem. Dlatego dziewczyny, nie rezygnujcie ze swoich ślubnych marzeń, tylko uparcie starajcie się je zrealizować!